sobota, 26 października 2013

Rozdział 1.

- Nie, Potter! Nie umówię się z tobą ani dzisiaj, ani jutro, ani kiedykolwiek indziej, rozumiesz?! Jesteś ostatnią osobą, z którą odważyłabym się iść na ten cholerny bal! Już prędzej pójdę na niego z gumochłonem, niż z takim idiotą jak ty!
Nienawidziłam go. Szczerze nim gardziłam, tym robakiem z głupim fanklubem i zniczem w kieszeni. Od zawsze miałam ochotę go zniszczyć, wysłać gdzieś na bezludną wyspę lub do Zakazanego Lasu, by nigdy nie wrócił. Był najbardziej irytującą osobą jaką znałam, pokonał nawet w tej konkurencji Petunię, moją starszą siostrę. Gdybym miała do dyspozycji jedno życzenie, byłoby nim pozbycie się Jamesa Pottera - największego kretyna w historii świata.
- Oj Evans, zgrywasz się. - roześmiał się chłopak, przejeżdżając dłonią po włosach. - Przecież każdy wie, że za mną szalejesz. Przyznaj to otwarcie przed samą sobą i po sprawie. 
- Czy ty siebie słyszysz? Tylko ktoś twojego pokroju mógłby powiedzieć takie słowa. Zresztą nieważne, nie będę z tobą rozmawiała, szkoda mojego czasu. Przekaż Remusowi, że dzisiaj nie będę się z nim uczyła, będę zajęta. - odwróciłam się na pięcie, marząc tylko o ciepłej herbacie, książce do eliksirów i Felixie, moim kocie. Nie spodziewałam się jednak, że na spełnienie się tego życzenia będę musiała jeszcze trochę poczekać.
- Liluś, nie irytuj się tak. I nie martw się, jeszcze cię zdobędę, a wtedy...
- Koniec tego, Potter! - ryknęłam, z szybkością światła wyjmując zza pazuchy różdżkę i podstawiając ją chłopakowi pod gardło. Jego wesoły uśmiech momentalnie znikł, ustępując miejsca obawie, czy na pewno rozsądnie postąpił. - Ignorowałam twoje głupie zaczepki, ale miarka się przebrała. Nie zniosę już dłużej docinek z twojej strony, po prostu z tobą skończę. Masz się do mnie nie odzywać, nie mówić nic skierowanego w moją stronę i po prostu zostaw mnie w spokoju. Rozumiesz?!
- Panno Evans! - przeklęłam w duchu, słysząc wzburzony głos profesor McGonagall, biegnącej w naszą stronę. - Proszę natychmiast odłożyć swoją różdżkę! Co to ma znaczyć? Myślałam, że jesteś bardziej odpowiedzialna!
- Pani profesor, ja... - próbowałam coś powiedzieć, wyjaśnić wicedyrektorce, że to ogromne nieporozumienie, żadne słowo nie wyszło jednak z mojego gardła. Nie potrafiłam nic wydusić z siebie, po prostu się zacięłam. Spuściłam głowę, czując wstyd.
- Szlaban, panno Evans. Pan Potter zresztą też. Niech pan tak na mnie patrzy, widziałam, co dzisiaj zrobiłeś z panem Blackiem. Przez dwa tygodnie będziecie się pojawiali w moim gabinecie o osiemnastej. Mam nadzieję, że nigdy więcej się to już nie wydarzy, tak, panno Evans i panie Potter?
- Tak... - mruknęłam. Byłam zła na siebie i na Pottera. Przecież to on zaczął! Rzuciłam mu ostatnie spojrzenie pełne gniewu, po czym prychnęłam cicho, zmierzając w stronę wieży Gryffindoru.

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział ; )
    Pierwszy rozdział, a tu już szlaban z Potterem! ^^
    Lily niech się wkurza, ale jak dla mnie jest bosko!
    Życzę dużo weny i czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział <333. Uśmiałam jak nigdy <333. McGonagall ma jakieś wewnętrzne oko, że zawsze wpada akurat wtedy, gdy ktos łamie zasady... Już sobie wyobrażam, co się będzie na tych szlabanach działo ;>.
    Twoja Lily jest charakterna <333. I dobrze. Wolę taką jej wersję niż tę wyidealizowaną, która jest na większości blogów. Szkoda tylko, że taki krótki rozdział :c.
    No nic, obserwuje, czekam na nn i życzę dużo weeeeeny :*
    Abigail

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej wpadłam tu zupełnie przez przypadek więc postanowiłam poczytać. Masz wielki talent. To jest rewelacyjne. czekam na więcej. obserwuję O.O wpadnij też do mnie http://wishniowaa141.bloa.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ;), ja również jak osoba powyżej, weszłam przypadkiem, poszukując ciekawego bloga w katalogu opowiadań ;). Bardzo lubię tematykę huncwotów. W sumie zastanawia mnie, co tak pociąga Jamesa w Lily ;). Przecież na niego wrzeszczy i cały czas daje mu kosza. Ale chłopak najwidoczniej jest wytrwały. Uwielbiam Jamesa... no może taka jego mała wada, że lubi dokuczać innym, czasem nie w tak niewinny sposób. Pewnie Evans też to zauważyła i nie chce dać mu się uwieść. Przecież obraża jej najlepszego przyjaciela, który nie okazał się nim tak naprawdę... Lily i szlaban? To chyba u niej nieczęste? ;P Coś mi się zdaję, że dziewczyna polubi huncwotów w czasie ich wspólnego szlabanu ;P. Jeżeli możesz to informuj mnie tu:w-glab-wyobrazni.blogspot.com. Pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, niechcący skasowałam komentarz.
      Super, uwielbiam Jamesa, oczywiście, ale Lily w tym rozdziale ukradła mi serce, grożąc Potterowi śmiercią czy też trwałym kalectwem. Podoba mi się ten motyw, nie wiem, może mam jakieś sadystyczne skłonności.
      W każdym razie super się czytało.Weny życzę!
      Pozdrawiam.
      hogwarts-friendship.blogspot.com

      Usuń
  6. Witaj :D
    Wpadłam na Twojego bloga przypadkowo, gdyż zobaczyłam, że zostałaś również nominowana do LBA (przez Dorcas Meadowers).
    Twój blog jest utrzymany w Czasach Huncwotów, więc postanowiłam wpaść. Co mogę powiedzieć?
    Piszesz świetnie! Rozdział bardzo mi się podoba. Mogłabyś jednak wpleść trochę więcej opisów. :) Po za tym wszystko dopięte na ostatni guzik. ;)
    Ja również nominowałam Cię do LBA (napisałam w SPAMIE).
    Cóż mogę powiedzieć więcej? Proszę o informacje o nn na którymś z moich blogów (tych, które wpiszę jako 2 pierwsze). Ale proszę tylko, żeby zawsze był to ten sam.
    Dodaję Cię na obu do polecanych i czekam oczywiście na nową notkę!
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lucy Black
    http://lilypotter-szostyrok.blogspot.com/ <-- tu możesz informować
    http://lily-potter-dalsze-losy.blogspot.com/ <-- tu możesz informować

    http://stowarzyszenie-czasy-huncwotow.blogspot.com/
    http://oceny-feniksa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Łooo. To wspaniały blog! Dlaczego mi o im nie powiedziałaś? ;(
    Foszek ;<
    http://szuszunia-photography.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Ronnie z Dotyku Magii